sobota, 13 grudnia 2014

Twenty

Byłam cała rozkojarzona, po wczorajszym wieczorze. Justin ledwo co był skłonny do życia, po jego wyjściu z treningu, w samym krótkim rękawku. Byłam niemal pewna, że się przeziębi i właśnie dzisiejszej nocy, dostał naprawdę wysokiej temperatury. Zostałam u chłopaków z racji, że nadszedł weekend, ale nie obstawiałam, że będę bawić się w domową pielęgniarkę.
Obudził mnie nie przyjemny dla uszu kaszel, a po chwili nogi, które prawdopodobnie próbowały wyplątać się z kołdry, tym samym kopiąc moje ciało. Spojrzałam współczującym wzrokiem na chłopaka i westchnęłam, widząc jak się męczył.
-Leż.-mruknęłam, przeciągając się.-Ja pójdę po tabletki i ciepłą herbatę. Ty się nie ruszaj.-zagroziłam mu żartobliwie palcem, po czym zniknęłam za drzwiami. Z kuchni dało się już usłyszeć pojedyncze dźwięki, co mogło oznaczać, że Butler ruszył się w końcu ze swojego łóżka.
Zawitałam w chłodnym pomieszczeniu, od razu zamykając otwarte na oścież okno. Skarciłam wzrokiem blondyna siedzącego przy stole, a on tylko posłał mi zdezorientowane spojrzenie. Wzięłam potrzebne mi rzeczy, szybko odchodząc w stronę pokoju mojego chłopaka. Weszłam do środka, widząc jak szatyn leży zakopany głęboko pod białą pierzyną. Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie, stawiając gorący kubek na mały stoliczek. Wdrapałam się z powrotem na łóżko, siadając obok niego. Wyciągnęłam rękę z białą pigułką, którą z skwaszoną miną, połknął. Nie minęło kilka sekund jak zaczął strasznie kaszleć, a ja myśląc, że mu to przejdzie, czekałam na to. Jednak Justin tylko złapał się za brzuch, odchylając się do tyłu. Momentalnie pisnęłam przerażona, od razu nachylając się nad nim. Widząc jak nabiera ledwo oddech, poczułam dreszcze rozchodzące się po całym moim ciele.
-Justin?-spytałam, niepewnie, obserwując jak położył się, leżąc nieruchomo.-Justin!-wrzasnęłam, potrząsając jego ciałem.
-Shh.-usłyszałam ciche szepnięcie. Moja klatka piersiowa zwolniła tępo, a ja i tak zaczęłam się trząść. Tak strasznie się bałam, gdy widziałam jego osobę, nie dającą  przez chwilę ani jednego znaku życia. Mocno ścisnęłam jego rękę, by upewnił mnie, że wszystko jest już w porządku.
-Kochanie, błagam.-mruknęłam, czując wielką gulę w gardle. Kciukiem gładziłam wewnętrzną stronę jego dłoni, myśląc o tym, co przed chwilą miało miejsce.
Przyrzekam, że moje serce wysiadło na moment, dosłownie.
Obserwowałam jak otwiera oczy, od razu zauważając jak bardzo zmęczone są. Posłał mi jedno, uspokajające spojrzenie, ponownie przymykając powieki. Gwałtownie wciągnął powietrze, łapiąc ręką moje biodro, tym samym przysuwając mnie bliżej siebie. Oparłam głowę o jego nierównomiernie unoszący się, tors i uważnie mu się przyglądałam.
-Już jest okej.-wyszeptał, wplątując palce w moje włosy.
-Co to było?-spytałam i uczucie przerażenia, nagle do mnie wróciło.
-Po prostu strasznie boli mnie gardło, a musiałem połknąć tą tabletkę i tak jakoś wyszło.
-Nigdy więcej tak nie rób, proszę.-kciukiem gładziłam jego kość policzkową, przyglądając się dokładnie zarysom tej perfekcyjnej twarzy.
-Spokojnie.-wysilił się na słaby uśmiech w moją stronę, z czego naprawdę byłam mu wdzięczna. Wiedziałam, że teraz fatalnie się czuł i chciałam dostarczyć mu chociaż odrobinę ciepła. Wtuliłam się w jego ciało, jednocześnie bojąc się, że ponownie zacznie brakować mu powietrza. Jednak nic takiego nie miało teraz miejsca, więc momentalnie odetchnęłam z ulgą. Poczułam jak cmoka mnie w czubek głowy, na co kąciki moich ust, skierowały się ku górze.
-To było słodkie.-odezwał się po chwili. Uniosłam głowę, by swobodnie móc mu się przyglądać.
-Co?-zmarszczyłam brwi, będąc zdezorientowana, jego stwierdzeniem.
-To jak się przestraszyłaś i to jak się o mnie martwisz.
Zamachnęłam ręką, uderzając go lekko w ramię. Szatyn zaśmiał się cicho, a ja zaraz po nim. Widząc jego uśmiech, tak naprawdę nic więcej już dzisiaj nie potrzebowałam. Mogłabym bez żadnych skrupułów, przeleżeć z nim tak cały dzień, ale wiedziałam, że prędzej czy później, będę musiała udać się do najbliższej apteki.
-A Ty byś się tak nie zachował?-spytałam.
-Oczywiście, że bym się tak zachował. Dostałbym chyba szału.-wydął dolną wargę, ale i tak widziałam, jak nie może powstrzymać uśmiechu.
-Aww.-zagruchałam, przygryzając jego wargę, zaraz potem muskając ją delikatnie. Dla mnie był najsłodszym człowiekiem istniejącym na tej ziemi i nikt nie mógł się z nim równać. Nawet jeśli czasami starał się zachować powagę, wymiękałam widząc jego oczy.
Były najpiękniejsze.
Były tylko moje, no ewentualnie też jego.
On był już cały mój.

Justin's POV

Kiedy tylko Audrey wyszła, aby dokupić jakieś leki przeciwbólowe, stwierdziłem, że nadeszła pora na wstanie z łóżka. Nie było zbyt późno, ale też nie zbyt wcześnie, a mnie najzwyczajniej w świecie zaczęło nudzić ciągłe leżenie. Widząc przyjaciela, obżerającego się czipsami, parsknąłem śmiechem, za chwilę znów krztusząc się kaszlem. 
Naprawdę mam tego dość.
-Wszystko okej?-zapytał, wsadzając kolejne porcje przekąski do ust.
-Czuje się jak gówno.-westchnąłem, przeczesując palcami włosy. Opadłem na miejsce obok, przechylając głowę do tyłu. Moje ciało było poruszone przez okropne dreszcze, które przechodziły mnie co chwilę. Do tego miałem uczucie, jakby zaraz miało rozsadzić moją głowę, nie wspominając już o gardle, przez które ledwo przełykałem ślinę. 
-Trzeba było słuchać się swojej dziewczyny.-odparł, posyłając mi na wpół rozbawione, spojrzenie.
-Ta, zapamiętam.-rzuciłem, przenosząc wzrok na ekran telewizora, gdzie leciał jakiś durny program. W sumie miał trochę racji.
Mogłem posłuchać Aud, chociaż ten jeden raz, a teraz nie musiałbym się tak męczyć. Jestem jak wrak człowieka i jestem też zbyt uparty, by zrobić to o co prosiła mnie dziewczyna.
Nagle w całym mieszkaniu, rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, na co razem z Ryan'em, wymieniliśmy się spojrzeniami. Gomez raczej nie dzwoniłaby, tylko po prostu weszła, a blondyn nie sprawiał wrażenia, jakby na kogoś czekał.
Wzruszyłem jedynie ramionami, wstając i udając się ku drzwiom, myśląc, że może jej coś odwaliło i zachciało zadzwonić.
Jednak tak bardzo się przeliczyłem.
-Czego?-warknąłem wściekły, widząc w progu nikogo innego jak Eddie'go. Pieprzony gnojek przychodzi do mojego domu, bez jakiegokolwiek zaproszenia. 
Co z nim nie tak?
-Witaj, Justin.-uśmiechnął się w najbardziej nieszczery sposób, jaki kiedykolwiek widziałem. Prychnąłem pod nosem, opierając się o framugę drzwi. 
-Od kiedy jesteśmy na "Ty"?-kąciki moich ust, utworzyły cwany uśmiech, którym od razu go obdarowałem.
-Nie jestem tu po to, żeby odpowiadać Ci na zbędne pytania.
-Więc po co?
-Chciałem Ci tylko uświadomić, że Audrey nie jest twoją własnością. Zawsze może wymienić Cię na lepszy model.-językiem przejechał po swojej dolnej wardze, na koniec irytująco cmokając. Zacisnąłem pięści, czując jak w środku, zaczyna się we mnie gotować. 
Gówniarz nie dorasta mi do pięt.
-I co? Niby Ty nim jesteś?-uniosłem brew do góry, jednocześnie wybuchając śmiechem.
-Nie mówię, że ja. No wiesz...-przerwał na chwilę, wsadzając dłoń do kieszeni.- "Tego kwiatu, jest pół światu."
Starałem się nie dawać po sobie poznać, że jestem na granicy.
-Nie masz lepszego zajęcia niż przychodzenie do mnie i pieprzenie mi głupot?-zapytałem.-Lepiej daj sobie spokój, bo naprawdę mam w dupie to, co chcesz jeszcze powiedzieć.
On natomiast pokręcił tylko głową, zgrywając większego idiotę.
Myślałem, że to niemożliwe, a jednak.
-Zobaczymy co będzie później.-odpowiedział tajemniczo i do cholery tak bardzo mnie tym zdenerwował, że miałem ochotę bardzo mocno, przyłożyć pięść do jego twarzy. Niestety wiedziałem, że w każdym momencie zza zakrętu może wyjść moja dziewczyna i tylko to mnie od tego powstrzymywało. Nie miałem ochoty na niepotrzebne kazania.
Jestem dużym chłopcem.
Posyłając mi jeszcze jedno gardzące spojrzenie, odszedł w przeciwnym kierunku. Nabrałem powietrza, głośno trzaskając drzwiami. Kopnąłem stojącą obok szafeczkę na obuwie, nie przejmując się tym, że mogą być jakieś szkody.
Nie obchodziło mnie to.
Warknąłem, wypuszczając z moich ust, krótką wiązankę przekleństw. Za nic nie spodziewałem się, że będę miał aż tak bliskie spotkanie z tym człowiekiem. Nawet nie mogłem nic zrobić, by się zamknął, bo w pewnym sensie dotarły do mnie jego słowa.
W każdym momencie mogłem znudzić się brunetce, a ona na pewno miałaby od razu wiele adoratorów koło siebie. W końcu jest tak strasznie atrakcyjna, że nie wierzę w to, że chłopak będąc zajętym lub będąc innej orientacji, nie oglądnie się za nią.
To było po prostu niemożliwe.

Audrey's POV

Mając naprawdę dobry humor, weszłam do mieszkania chłopaków, z małą reklamówką w ręku. Rzuciłam ją na stolik w salonie, od razu zauważając szatyna z głową w dłoniach. Koło niego siedział Ryan z miną, nie mówiącą zupełnie nic.
-Dlaczego nie jesteś w pokoju?-skierowałam pytanie do Justin'a, chociaż w duchu cieszyłam się, że miał na tyle sił, by wstać. Uśmiechnęłam się do niego czule, akurat wtedy kiedy podniósł na mnie wzrok.
-Bo nie.-warknął. Mój humor o którym wspominałam, prysł w tej jednej sekundzie. Odkąd byliśmy razem, nie usłyszałam by mówił takim tonem i przyznam, że nie spodobało mi się to.
-Coś się stało?-natychmiastowo usiadłam obok niego, łapiąc jego ciepłą rękę. Odwrócił się do mnie i właśnie wtedy, mogłam zauważyć jego pusty wzrok.
-Nic.-wyrwał dłoń, wstając.-Daj mi spokój.-rzucił na odchodne, znikając mi z pola widzenia. Siedziałam tam zdezorientowana, po chwili spoglądając na przyjaciela. On tylko wzruszył ramionami, nie dając mi żadnej odpowiedzi na to, co właśnie się wydarzyło.
-Jest taki odkąd ktoś do Nas przyszedł. Rozmawiał przez chwilę, a potem trzasnął drzwiami i siedział tak do chwili, w której przyszłaś.-powiedział tylko.
Zastanawiało mnie to, kto mógł wzbudzić w chłopaku aż takie emocje. Rozmawiał ze mną takim tonem, tylko wtedy kiedy byliśmy na etapie nienawidzenia się.

~*~

Po cichu uchyliłam drzwi do sypialni chłopaka. Myślałam, że może postanowił się zdrzemnąć bo od samego rana widziałam zmęczenie widniejące na jego twarzy. Potrzebne mu to było też do uspokojenia się, ale, gdy weszłam do środka, zauważyłam jak siedzi oparty o ramię łóżka.
Momentalnie jego wzrok wylądował na mojej osobie i nie był już tak pusty, jak wtedy. Teraz jego oczy były przepełnione tysiącem uczuć i sądzę, że nie byłabym w stanie ich odczytać.
-Aud...-zaczął, wzdychając. Wstał podchodząc do mnie, za chwilę łapiąc moją dłoń i przykładając sobie do policzka. Odruchowo zamknęłam oczy, rozkoszując się wybuchem przyjemnych uczuć we mnie.-Przepraszam za tamto. Byłem zdenerwowany, nie powinienem na Tobie odreagowywać.
Spojrzałam na niego i przysięgam, że nogi się pode mną ugięły. Stał naprzeciwko mnie, przepraszając za coś, za co i tak nie byłam zła.
Odgarnęłam ręką, roztrzepane włosy z jego czoła, uśmiechając się lekko.
-W porządku.-mruknęłam cicho, wciąż uważnie się w niego wpatrując i wiem, że nawet gdybym chciała, nie mogłabym oderwać od niego wzroku. Odwzajemnił mój uśmiech i wtedy byłam już w pełni szczęśliwa.
-Przepraszam.-szepnął jeszcze, zanim delikatnie musnął moje wargi. Nie zastanawiając się nad niczym, pogłębiłam pocałunek, czując jak oboje jesteśmy przepełnieni radością. Chłopak przyciągnął mnie do siebie bliżej, a ja w efekcie jego ruchu, zawiesiłam mu ręce na karku. Zaśmiał się w moje usta, co było naprawdę najsłodszą rzeczą, którą kiedykolwiek zrobił.
Nagle oderwał się ode mnie, oddychając głęboko.
-Trochę mi słabo.-odparł, przykładając dłoń do czoła, co zrobiłam również ja. Był rozpalony, więc tylko pchnęłam go w stronę łóżka.
-Miło, że tak na Ciebie działam.-zachichotałam, obserwując jego lekkie zmieszanie.
-Mhm.-mruknął, przygryzając dolna wargę, w tym samym czasie oblatując mnie wzrokiem z góry na dół.
-Ty się już lepiej połóż.-powiedziałam rozbawiona jego zachowaniem.
-To chodź do mnie.-wyciągnął ręce do przodu, a ja natychmiastowo się do niego przytuliłam.-Dziękuję za opiekę, moja pielęgniarko.-dodał, śmiejąc się pod nosem.
Pokręciłam głową, jeszcze bardziej zaciskając ręce na jego koszulce.
Głupek. 

*Jeśli przeczytałeś-skomentuj :)*
---
Hej wszystkim!
Wreszcie tutaj jestem, nie wiedząc znów jak się usprawiedliwić. 
Przepraszam Was za to, że notki znów nie było tak długo.
Przyznam, że nie czuję się z tym najlepiej.
Myślę, że  rozdział jest w miarę dobry. Nawet jestem zadowolona.
Mam nadzieję, że teraz uda mi się dodawać tak jak kiedyś czyli co tydzień, a jeżeli nie, ewentualnie co dwa. 
Jednak nie obiecuję Wam tego.
Jeżeli macie jakiekolwiek pytania, odsyłam Was na ask'a >> KLIKNIJ  Chętnie Wam odpowiem!
Ps. Ktoś prosił o zdjęcia Caitlin, Ryan'a i Eddiego, więc jeżeli jesteście ciekawi jak wyglądają, możecie sprawdzić w zakładce "Bohaterowie"
Pozdrawiam i już życzę wesołych świąt, jakbym przed nimi nie dodała rozdziału! :)

Postaracie się o 20 komentarzy?:)
 

37 komentarzy:

  1. "-Aww.-zagruchałam" czemu nadal z tego wyje
    dobra
    co ten Justin jakieś fochy stroi
    a ti ti
    w ogóle
    ten EDDIE MNIE TAK WKURZA
    weź go wywal pod pociąg czy coś
    a te groźby niech se w dupe wsadzi
    Justin superman zawsze małą Audrey uratuje prawda??
    PRAWDA!!!
    nieważne
    czekam na następny
    kocham cię ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. super, czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww słodki rozdział *,* kocham to opowiadanie. Aud w roli pielęgniarki Justina uwielbiam. Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. swietny rozdzial ahhaha
    zgadzam sie z kolezanka wyzej
    wez tego Eddiego zepchnij z klifu albo wrzuc pod pociąg hahah
    czekam na następny
    @Demiismyq

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże daj mi takiego Justina!!! chcę go bardzo, bardzo:(

    OdpowiedzUsuń
  6. Omg ciekawa jestem co bedzie dalej z tym przynyciem tego chlopaka. ale tajemniczo..
    czekam na kolejny rozdział @aga_belieber

    OdpowiedzUsuń
  7. nie lubię Eddiego i coś czuję, że będzie z nim się działo coś niedobrego :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Cię! Rany, kocham jak Jus jest zazdrosny, jest wtedy uroczy i serio świetnie się to czyta, ale mam nadzieję że Eddie nie przegnie i nie zepsuje im związku, albo nie zrobi czegoś.... naprawdę głupiego :( oni są tacy idealni razem! Kocham!

    OdpowiedzUsuń
  9. Oni są tak perfekcyjni <3 Ten Eddie serio coś namiesza...

    OdpowiedzUsuń
  10. wreszcie,nawet nie wiem jak sie ucieszyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. oni są tacy uroczy, mam nadzieje ze Eddie tego nie zepsuje:(

    OdpowiedzUsuń
  12. Eddie, won!
    Justin, masz mega dziewczynę, dbaj o nią!
    Aud, NAWET NIE WIESZ JAK CI ZAZDROSZCZĘ JUSTINA!

    OdpowiedzUsuń
  13. Awwwww mega słodki

    OdpowiedzUsuń
  14. Nominuję Cię do Liebster Blog Aword. Więcej informacji na blogu: http://becouseofyou-jb-wersja-ii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Pod tym linkiem znajdziesz pytania do Liebster Blog Aword: http://becouseofyou-jb-wersja-ii.blogspot.com/p/blog-page.html lub znajdziesz je w zakladce Strony- Liebster Blog Aword.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jaki słodki rozdział ;** niech ten Eddie spiernicza z ich życia, niech on zginie głupek jeden.. Rozdział cudny ;**

    OdpowiedzUsuń
  17. Zajebiste achhh! Przeczytałam wszystkie rozdziały w jeden dzień, no nie mogę. Eddie jaki creeper hahaha! Czekam na więcej! Cudo :*
    www.wild-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. http://w.tt/1B4PHfX
    Zapraszam do mnie!;)
    Jeju wywal tego eddiego (nie zasluzyl na poprawne zapisanie imienia) wkurza strasznie :/ Aud i Jus są genialni<3

    OdpowiedzUsuń
  19. kiedy kolejne?

    OdpowiedzUsuń
  20. kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  21. http://art-of-killing.blogspot.com/ zapraszam na moje ff z Justinem:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ciekawe ! zapraszam do siebie http://xyzilo.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  23. kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  24. kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  25. Zakochałam się w tym opowiadaniu i także przytałam go w jeden dzień! *-* Cudowne....Proszę dodaj kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
  26. ejejejeje ja chcę kolejny rozdział juuuż! ^^

    OdpowiedzUsuń

  27. Nie bez powodu tu się znalazłam, chciałam Wam opowiedzieć moją historie. Zaczynając od początku - mam na imię Kate
    i jestem zwyczajną nastolatką. Czasem jestem naprawdę nieśmiała, a czasem odważna jak lwica, ale czy to źle? Moje życie
    było rutyną do czasu.. W końcu poznałam jego - tajemniczego gościa ze szkoły, który stwarzał wokół siebie jakąś bariere..
    Ale do tego dojdziemy małymi kroczkami. Tak więc zapraszam na moją historie.


    https://cutegirlwithdreams.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  28. Zostałaś nominowana do LBA. Więcej znajdziesz na moim blogu:

    http://selena-justin-love-story.blogspot.com/p/lba-ii.html

    OdpowiedzUsuń