piątek, 4 lipca 2014

Thirteen


Justin's POV
Rozrywało mnie od środka.
Tak długo starałem się tłumić w sobie uczucia, ale za cholerę nie potrafię! Ta dziewczyna robi ze mną coś, czego nikt inny przedtem nie dokonał i widząc ją z jakimś lalusiowatym chłopaczkiem, mam ochotę zniszczyć wszystko co jest wkoło.
Powinna siedzieć ze mną pod ciepłym kocem, delikatnie przejeżdżając palcami po mojej klatce piersiowej podczas gdy ja zanurzyłbym rękę w jej włosach.
Ma wyobraźnia sięgała zenitu, wiedząc, że moja Audrey spędza czas z płcią przeciwną, która nie jest mną.
Tak bardzo pragnąłem przelać na kogoś swoje beznadziejne uczucia, że myśląc tylko o jednej fotografii, wrzuciłem zapełnioną kartkę do skrzynki.
-Co Ty właśnie zrobiłeś, Justin?-głos mojego przyjaciela, zmusił mnie do tego, bym odwrócił głowę w jego stronę.
-Ja...
-Napisałeś tam o swoich uczuciach, prawda?
Powoli kiwnąłem głową.
Użyłem wszystkich słów, które siedziały w mojej głowie od jej odejścia.
Napisałem co czuję.
Cholera!
-Nie jesteś zbyt romantyczny, stary.-Ryan klepnął moje ramię, kręcąc w dezaprobacie głową.
Bezsilnie kopnąłem w czerwoną skrzynkę, wydając z siebie głośny krzyk rozpaczy. Nie mogła tego dostać.
Nie mogła.
-Dlaczego podałeś mi ten pieprzony adres?-warknąłem, mocno szarpiąc koszulkę chłopaka.
-Zrobiłeś w końcu coś pożytecznego.-odparł.-Może nie koniecznie tak jak chciałeś, ale jeszcze mi za to podziękujesz.-lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy sprawiając, że moje ręce swobodnie opadły wzdłuż mojego ciała.
~*~

Zestresowany złapałem za szklankę zimnej wody, uważnie przyglądając się pomieszczeniu. W tej kuchni pokazałem jej treść wiadomości, do której nie zobowiązałem się.
Jeszcze kilkanaście dni temu, zaproponowanie dwóm nienawidzącym się osobom, spędzenia ze sobą całego tygodnia w jednym domku, było dla mnie idiotyczne.
A teraz sam chcę przeżyć jeszcze wiele takich tygodni w towarzystwie osoby, której nienawidziłem.
Osoby, która w tak krótkim czasie, stała się dla mnie tak ważna.
Ktoś mógłby pomyśleć, że to niedorzeczne.
Jak taki szczeniak, który nigdy nie był w poważnym związku, mógł na zabój, zadurzyć się w swoim wrogu numer jeden?
Sam nie wiem.
Stało się.
Audrey przejmuje każdą moją myśl i nawet gdybym chciał, nie mógłbym na to narzekać.
Czuję się niesamowicie, gdy kiedyś wypełniającą mnie pustkę, zajmuje właśnie ona.
Nigdy nie mówiłem otwarcie o tym co czuję, ale w tym wypadku, każdy mój czyn, dawał do zrozumienia, że czuję się paskudnie bez tej jedynej brunetki.
Przeważnie posiadanie dziewczyny, nie było dla mnie jakieś znaczące. Miałem jedną w wieku 15 lat i nie czułem się dobrze z myślą, że przez pieprzone pięć lat byłem sam. Potrzebowałem kogoś, kto nie pytając o zbędne rzeczy, usiadłby koło mnie i od tak przytulił.
I tak naprawdę taka osoba, przez cały czas była przy mnie, ale ja zaślepiony innymi rzeczami, nie potrafiłem jej dostrzec.
Przechyliłem głowę do tyłu, wlewając w siebie zimną ciecz.
Wewnątrz byłem zimny.

Teraz nikt nie ogrzewał mnie uczuciem.
Audrey's POV
24 godziny później.
-Audrey do ciebie!-głośny głos przyjaciółki, przerwał mi w pakowaniu rzeczy do walizki.
Tak, miałam zamiar wrócić, do miejsca, gdzie byłam w pełni szczęśliwa. Denerwował mnie ten cały Eddie. Siedział u nas w salonie i jak gdyby nigdy nic, urządzał sobie wesołe pogaduszki z Caitlin.
Zresztą dziewczyna też zachowywała się dziwnie. Na każdym kroku, spoglądała na mnie, pilnując czy przypadkiem nie spoglądam na tego idiotę.
Pośpiesznie weszłam do pomieszczenia, chcąc dokończyć moją wcześniejszą czynność. Bloom siedziała na kanapie, oczywiście w towarzystwie naszego nieproszonego gościa, trzymając białą kopertę.
Uniosłam jedną brew ku górze, gdzie w odpowiedzi dostałam tylko zwykłe wzruszenie ramionami. Chwyciłam ją w dłoń, po czym rozrywając papier, zauważyłam pochyłe pismo.
Rzuciłam dwójce spojrzenie, które mówiło by na chwilę pozostali cicho, potem uważnie zaczynając zbierać literki do kupy.


Audrey...
Teraz role się odwróciły prawda?
Tak jak ty pisałaś do mnie, teraz ja piszę do ciebie. Właściwie sam nie wiedząc dlaczego.
Dokładnie przed sekundą dostałem od ciebie wiadomość, która rozwaliła moją osobę na kawałki.
Po co wysłałaś mi to zdjęcie?
Po co kazałaś mi z siebie nie rezygnować?
Uwierz, nigdy bym tego nie zrobił, ale widzę, że ty bawisz się świetnie.
Nie chcę Ci tego zabraniać. Jedyne czego pragnę, to tego byś była szczęśliwa, a jeżeli ja nie mogę Ci tego zapewnić, to cieszę się, że znalazłaś kogoś, kto jednak uczyni Cię uśmiechniętą osobą.
Sam nie wiem, czy ten list jest moim pożegnaniem. Już wiem, że szanse na to byś wróciła są marne, patrząc jak siedzisz w objęciach tego chłopaka.
Pozdrów go i w moim imieniu powiadom, żeby traktował Cię tak, jakbyś była jedyną dziewczyną na tym świecie.
Jakbyś była księżniczką.
Moją księżniczką.
Dziękuję Ci za siedem niezwykłych poranków i za siedem niezwykłych wieczorów.
Cholera, wiesz jak bardzo powstrzymywałem siebie, żeby nie zadzwonić do Ciebie i błagać o powrócenie?
Przepraszam, za wszystkie słowa, które wypowiedziałem, gdy nasze relacje ograniczały się tylko do bezsensownych kłótni. Byłem okropnym dupkiem traktując cię w ten sposób.
Chciałbym stanąć kiedyś przed tobą i powiedzieć, że wszystko jest w porządku.
Ale, Aud...nie jest.
Moje uczucia stały się tak silne, że zabijają mnie od środka. Nie chcę stawać Ci na drodze, więc chyba po prostu dam sobie spokój, próbując zacząć od nowa.
To chyba wszystko.
Nigdy nie przypuszczałbym, że koniec czegoś o czym tak naprawdę nigdy bym nie pomyślał, może mnie tak boleć.
Powodzenia w dalszym życiu.
Kocham Cię.
Justin.
 
Zamknęłam oczy, po chwili znów je otwierając i wpatrując się w tekst przed sobą.
W moich oczach zbierało się coraz więcej łez, poznając po tym, że jedna z nich już zdążyła spłynąć mi po policzku.
Natychmiastowo wyciągnęłam telefon z kieszeni spodenek, sprawdzając wiadomości, które w ostatnim czasie mogłam wysłać do Justin'a.
I czas jakby stanął w miejscu.
Wiadomość została wysłana.
Wczoraj 19.57.
Z hukiem położyłam kartkę na stole i pokazując ekran telefonu w stronę dwójki, która uważnie się we mnie wpatrywała, próbowałam powstrzymać trzęsącą rękę.
To nie ja wysłałam te pieprzone zdjęcie.
-Kto do cholery wysłał to zdjęcie do Justin'a?!-wrzasnęłam.
Caitlin momentalnie wstała z miejsca, próbowała złapać mnie za ramię, jednak szybko się odsunęłam.
-To Ty?
-Audrey...
-Pytam się czy to Ty wysłałaś to zdjęcie.-syknęłam, zaciskając pięść.
Byłam zdruzgotana, zrozpaczona, a przede wszystkim zła.
Jak mogła zrobić mi takie świństwo?
-Niezupełnie.-mruknęła, zaczynając bawić się swoimi palcami.
-Co do cholery ma znaczyć „niezupełnie”?!-po raz kolejny podniosłam ton głosu, nie mogąc uwierzyć w całą tą sytuacje.
-Eddie to wysłał.
Wzięłam głęboki wdech, patrząc z rozczarowaniem na chłopaka lecz po chwili przeniosłam wzrok na dziewczynę, pozwalając jej kontynuować.
-Tak naprawdę poprosiłam go oto. Wtedy na ulicy też nie zatrzymał Cię przypadkowo. Mieliście się lepiej poznać, miał Ci się spodobać, ale Ty byłaś nieugięta. Widziałam jak cierpisz po odejściu od Justin'a. Audrey, chciałam dla Ciebie dobrze.
Wybuchnęłam sarkastycznym śmiechem.
-Justin się ze mną pożegnał, wiesz?-spytałam retorycznie.-Chłopak, do którego właśnie się pakowałam.
-Przepraszam.-spuściła głowę.
~*~

Ciągnęłam walizkę w stronę domku nad jeziorem. Wysiadając na miejscowym przystanku, ludzie wprost przeszywali mnie swoimi spojrzeniami.
Byłam sama, z walizką w dodatku pod moimi oczami były ledwo widoczne plamy od tuszu.
Nie fatygowałam się by zmienić makijaż, po prostu niestarannie go zmyłam.
Teraz najważniejszy był Justin.
Wybiegłam z domu, nie patrząc na moich zakłamanych towarzyszy.
Caitlin nie pomoże nawet dobre wytłumaczenie.
Jeżeli chciała mojego dobra, mogła po prostu poczekać, aż sama zdecyduję co chcę zrobić ze swoim życiem.
A ona zrobiła coś, czego nigdy bym się po niej nie spodziewała wiedząc, że w moim pokoju pakuję się by być gotową do wyjazdu.
W oddali zobaczyłam tak dobrze znane mi miejsce i samochód, który na moje oko miał otwarty bagażnik.
Moje nogi przyśpieszyły, dzięki czemu biegłam, ledwo utrzymując równowagę.
Zobaczyłam go.
Wkładał torbę do pojazdu, po czym zamknął klapę i , gdy poprawił swoje perfekcyjnie ułożone włosy, miałam wrażenie, że zaraz wsiądzie i odjedzie.
Emocje buzowały we mnie, powodując, że byłam jednocześnie podekscytowana i przestraszona.
Musiałam go zatrzymać.
-Justin!-krzyknęłam. Mój głos stanowczo odmawiał posłuszeństwa, być może przez ciecz, która ponownie gromadziła się w moich oczach.
-JUSTIN!-powtórzyłam głośniej, obserwując jak chłopak odwraca się w moją stronę.
Puściłam walizkę, widząc jego oczy.
Zaczęłam biegnąć szybciej, patrząc jak się do mnie zbliża.
Wpadłam w jego ramiona, cicho szlochając.
-Wróciłaś...-szepnął, układając swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi.
Mocniej zacisnęłam swoje ręce na jego koszulce, wzdychając jego niesamowity zapach.
-Też Cię kocham, rozumiesz?-mówiłam, a moja klatka piersiowa drgała od płaczu.-Kocham Cię.
 
*Jeżeli przeczytałeś-skomentuj :)*
---
Istna bezsensowna beznadzieja.
Chcę wam powiedzieć, że wszystko co chciałam napisać na tym blogu - napisałam.
Nie wiem co robić dalej, ale oczywiste jest to, że raczej nie warto kończyć opowiadania na 13 rozdziale.
Postaram się wymyślić jakiś ciąg dalszy, może wyjdzie mi to lepiej od tego co dodałam teraz.
I wiem, że notki są krótkie, ale no, dłuższych nie potrafię napisać.
ask-<klik>
tt- @HoranShesMine
Zostawcie swoją opinie na dole.
Pozdrawiam! :)
 

24 komentarze:

  1. o moj boze
    chciałam napisać coś innego, ale lepiej nie
    jezu ten rozdział jest taki wafekwaokgn
    masz racje, przestałam cię nienawidzić w tym rozdziale:)
    jezu
    a ta Caitlin i ten Eddie to jacyś kur.. de nie wiem
    a weź
    chce następny nał
    kocham cię ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku..
    Zakończenie *,*
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. jejuu NARESZCIE!
    ten list.. rozpłakałam się jak go czytałam a teraz? nadal mam łzy w oczach ale ze szczęścia <3
    nareszcie są. tu i teraz. razem.
    dlaczego oni.. eddie i caitlin (wybacz ale nie potrafię ich imion napisać z wielkiej litery..) to zrobili.. WHY?!
    teraz jest to nieważne.. Justin i Audrey są najważniejsi!!<3<3
    kocham cie<3 i przepraszam, że cie w 12 rodziale znienawidziłam..
    weny<3
    by @omfg__omfg

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny *-* Czekam nn <3
    ~heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Boze święty KOCHAM TO opowiadanie. YEAH przyjechała do niego <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział <33 czekam na następny xo

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak wyznali sobie miłośc. CZekałam na to. Kontynuuj pisanie bo swietnie ci to wychodzi. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  8. SUPER !!!! CZEKAM NA NEXT !!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. jeju, dalej! zakochałam się w tym opowiadaniu *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju :( Ten rozdział jest jednym słowem:piękny.Życzę Ci weny ponieważ to najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam :')

    OdpowiedzUsuń
  11. Wreszcie to, na co Twoje czytelniczki tak długo czekały ^^
    Caitlin przesadziła, stanowczo.
    Bogu dzięki, że Audrey jeszcze zastała w domku Justina :)
    Brawa dla Justina, że wysłał ten list, że powiedział, że ją kocha <3
    Bo ona kocha jego! :D
    I teraz pytanie dnia: Co dalej?
    Nie wyobrażam sobie dalszego ciągu, dlatego wierzę, że wymyślisz coś, co Nas po prostu rozsadzi! :D
    Trzymaj się :*
    shoot-baby.blogspot.com
    among-the-people.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Aww ♥ idealne zakoñczenie

    OdpowiedzUsuń
  13. Ay Dios Mío. Maravilloso.
    szybciutko pisz następny. maravilloso
    maravilloso

    OdpowiedzUsuń
  14. a dziewczyno jak ja to kocham :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Awww jak słodko

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudowny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowny, jeju *.*

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak bardzo Cię kocham za ten rozdział :3
    Pisz dalej bo umrę :c

    OdpowiedzUsuń
  19. Wreszcie są razem awwwww.... chce już nn <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Zajebiste..
    Czekam na nn
    @Rybka999

    OdpowiedzUsuń
  21. Boże to jest takie niesamowite. Proszę o ciąg dalszy, na pewno coś wymyślisz. Nie możesz skończyć tego tutaj :( Jeżeli dodasz nowy, powiadom mnie, proszę :*
    @ayejdbx

    OdpowiedzUsuń