Coraz bardziej zdenerwowana siedziałam
naprzeciwko genialnej pary, słuchając ich monologu, na temat
„Audrey i Justin, są tacy sztywni”. Nie jestem sztywna,
po prostu trzeźwo myślę i rozważam wszystkie za i przeciw.
Oczywiście, że więcej negatywnych myśli przychodzi mi do głowy,
bo przecież ja i on, potrafimy wytrzymać ze sobą ledwo godzinę.
Naprawdę nie wiem co strzeliło im do
tych łbów, żeby wymyślić tak głupią rzecz. Nie znosiłam tego
kretyna, emocje buzowały w moim organizmie, gdy tylko stanął mi na
drodze, dokuczaliśmy sobie bez przerwy. Czy to nie są wystarczające
powody na to, żeby nie myśleć o nas, jako przyjaciołach?
-Dlaczego nie możecie chociaż raz,
sobie odpuścić?-spytał Butler, po raz kolejny, próbując namówić
mnie i chłopaka, na to co wymyślili.
-Ryan, błagam.-westchnęłam.-Czy ty
masz oczy? Nie widzisz naszych relacji?
-Widzę i dlatego to zaproponowaliśmy.
-Przecież my się tam
pozabijamy.-wtrącił Justin.
-Nie przesadzaj.-mruknęła Cait.
-Justin ma rację.-przyznałam,
pierwszy raz w życiu.-Przyjaźń z nim, wcale nie jest potrzebna mi,
do szczęścia.
-Wzajemnie.-odgryzł, patrząc na mnie.
Właśnie tak to wygląda. My to ciągłe dogryzanie, nie myślimy
nawet o tym, by być dla siebie miłym.
-Wymiękacie?-przerwał nam Ryan.
Spojrzałam na niego i posłałam mordercze spojrzenie. Dobrze
wiedział, że nasza dwójka nienawidzi przegrywać. Gdybym teraz się
wycofała, przypominałby mi o tym na każdym kroku, a ostatnie czego
mi brakuje, to dokuczający przyjaciel. Jednak ta propozycja, nadal
była absurdalna. Jak oni sobie to wyobrażali? Że nagle staniemy
się nierozłączni? Błagam, mogą jedynie o tym pomarzyć.
-Stary, nie mam czasu na wasze
żarty.-odparł Justin, wstając z kanapy i udając się do kuchni.
-Justin Bieber się poddaje? Czy ja
śnie?-podpuszczał Butler. Ugh, w tym momencie nienawidzę ich
wszystkich.
-Ja nigdy
się nie poddaje.-zaakcentował drugie słowo, zatrzymując się w
środku salonu. Spojrzał na mnie, wywracając oczami. Kolejna
irytująca rzecz w nim.
-Więc dlaczego,
nie możecie spróbować?
-Bo to głupie,
idiotyczne, nienormalne, absurdalne i nie wiem co jeszcze. Jednak
wasz pomysł ma same negatywne cechy.-powiedziałam teatralnie
wyliczając na palcach. Obydwoje rzucili mi mordercze spojrzenia,
myśląc nad tym, jak jeszcze można nas przekonać.
-Po prostu boicie
się, że zaczniecie normalnie rozmawiać.-powiedziała
Caitlin.-Waszą rutyną stały się kłótnie, więc zmieńcie to, a
przynajmniej spróbujcie. Chyba nie tchórzycie.-dokończyła. Czy
ona musi być tak strasznie upierdliwa?
-Ja nie
tchórze.-zaprzeczył chłopak.-Po prostu, nie zgadzam się na wasz
głupi pomysł.
-To wciąż, jedno
i to samo, Justin.
-Wcale nie. To moje
życie, mogę decydować o tym czego chcę, a czego nie chcę.
-Tchórzysz.-Ryan
uparcie dążył do celu.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Po prostu się
przyznaj.-powiedział stanowczo. Justin wypuścił powietrze z ust i
westchnął głośno. Przeniósł wzrok na mnie, dzięki czemu mogłam
zauważyć, że intensywnie nad czymś myśli. Zdecydowanie, to nie
jest najlepszy wieczór mojego życia.
-Dobra.-powiedział
w końcu, przeczesując ręką włosy.-Zgadzam się.
-CO?!-wrzasnęłam,
momentalnie wstając. Czy on właśnie zgodził się na ich
propozycje? Boże, a myślałam, że większym idiotą nie mógł
być.-Czy Ty się dobrze czujesz? Nie, ja się nie zgadzam. Nie
spędzę z tym idiotą całego tygodnia.-zaprotestowałam, machając
rękami. Byłam zła? Byłam wściekła.
-Dzięki.-nie
mogłam, nie wyczuć sarkazmu.
-Jak Ty mogłeś
się na to zgodzić?!
-Audrey, posłuchaj.
Nie musimy nawet ze sobą rozmawiać, ale nie dam im tej cholernej
satysfakcji , że stchórzyłem.
-Nie
wierze.-pokręciłam głową. To do mnie nie docierało. Jak miałam
spędzić z nim tydzień w jednym domu, nie wariując?
-Czy Was wszystkich
posrało?-spytałam.
-Czemu musisz być
tak bardzo uparta?-odezwała się Cait. O nie.
-Ja
uparta?-zaśmiałam się.-Okej, spędzę z nim ten
tydzień.-powiedziałam twardo. Caitlin i Ryan przybili sobie
zwycięską piątkę, natomiast Justin stał zszokowany. Sama nie
wierzyłam w to co się stało. Ja naprawdę to zrobiłam, zgodziłam
się...
~*~
Zamknęłam swoją
walizkę, wzdychając głośno. Nie wiem co sobie myślałam,
zgadzając się na to wszystko. To od samego początku było chorym
pomysłem, ale najwidoczniej im to nie przeszkadzało. Perspektywa
bycia pod jednym dachem, przez tydzień z tym człowiekiem, była
czymś niemożliwym. Nawet jeśli mielibyśmy się do siebie nie
odzywać, nadal było to idiotyczne.
Nie mam pojęcia,
jak wytrzymam te siedem dni, ale czuję, że już po godzinie będę
miała go dość. Od wczoraj mam kolejny dowód na to, że życie
jest niesprawiedliwe.
-Gotowa?-głowa
mojej przyjaciółki, wyłoniła się zza drzwi, szczerząc się,
kiedy mi humor nie dopisywał. Nie odzywając się do niej ani
słowem, wzięłam rączkę walizki do ręki i mijając ją w progu,
zeszłam na dół. Wciąż byłam zła, za to co odwalili. Dobrze
wiedziała, jak bardzo nienawidzę spędzać z nim czasu lecz sama
wpakowała mnie w to wszystko. Była moją najlepszą przyjaciółką.
Cholera, powinna postawić się na moim miejscu!
-Naprawdę będziesz
się gniewać o takie coś?-spytała, patrząc na mnie zmęczonym
wzrokiem.
-Takie
coś?-prychnęłam.-Spodziewałabym
się po tobie wszystkiego, ale nie tak głupiego pomysłu, Caitlin.
-No,
przepraszam.-jęknęła.
-Obie wiemy, że
nie jest to szczere.-powiedziałam, zakładając swoje czarne vansy.
Miałam na sobie czarną bokserkę, dżinsowe szorty i zarzucony
żółty, neonowy sweterek. Makijaż pozostawiłam bez zmian, czyli
standardowo błyszczyk i czarny tusz do rzęs. Słysząc głośny
klakson samochodu, skarciłam w myślach wszystkich ludzi, żyjących
na tym świecie.
Zaczynamy najgorszy
tydzień w moim życiu.
~*~
Po godzinnej
jeździe, którą spędziliśmy w ciszy, zatrzymaliśmy się pod
niewielkim domkiem przy jeziorze. Nie zaprzeczę, widok był cudowny,
ale to i tak mnie nie uszczęśliwiało. Jedyne z czego się
cieszyłam, to zero kłótni w czasie jazdy. Myślę, że każde z
nas ma dość tej sytuacji. W tym tygodniu moglibyśmy robić o wiele
więcej lepszych rzeczy, niż siedzenie tutaj we dwójkę.
Zatrzaskując
drzwi, podeszłam do bagażnika i nie czekając na chłopaka,
wyciągnęłam swoją walizkę. Naburmuszony zrobił to samo, po czym
nie patrząc na mnie, wyjął z kieszeni klucze i wszedł do domku.
Jeżeli tak to ma
wyglądać, to zapomnę jak się mówi.
Ruszyłam tam gdzie
on i już po chwili znajdowałam się w naprawdę przytulnym wnętrzu.
Na środku stała kremowa kanapa, telewizor oraz kominek. Podłoga
pokryta była miękkim, białym dywanem, natomiast z tyłu znajdowała
się kuchnia. Po boku, dało się zauważyć schody, którymi
pośpiesznie weszłam na górę. Nie wiedziałam, w którym pokoju
będę spać, więc zauważając chłopaka wchodzącego do jednego z
pomieszczeń, postanowiłam zaryzykować.
-Em...Justin?
-Co?-warknął,
obracając się.
-Który pokój
będzie mój?-spytałam, patrząc na jego postawę. Zwykle wybrałabym
pierwszy lepszy, ale byliśmy w jego domku, dlatego nie chciałam
naruszać czegoś prywatnego.
-Ten obok.-odparł,
zamykając się.
-Okej.-mruknęłam
sama do siebie, wypuszczając powietrze z ust.
Dwuosobowe łóżko,
okno z widokiem na wodę oraz duża szafa przy ścianie. Nie wydaje
mi się, żeby był to pokój dla jednej osoby, ale korzystam z tego
co mam.
Nie mając pojęcia
co ze sobą zrobić, wyjęłam z torby słuchawki oraz telefon i
wyszłam, chcąc mieć chwilę na przemyślenie wszystkiego. Usiadłam
na ciepłym piasku, koncentrując się na słowach piosenki. W sumie,
mogłabym spróbować być w jakimś stopniu miłą, no ale nie
ukrywajmy.
Justin jest, jaki
jest.
On nie zna żadnych
pozytywnych słów, a przynajmniej zapomina ich, kiedy zwraca się do
mnie. Chciałabym, naprawdę bym chciała, żeby nasze stosunki były
lepsze. Męczące jest ciągłe dogryzanie sobie. To się stało
wręcz nudne, bo nie jesteśmy dziećmi, a właśnie tak się
zachowujemy. Jednak nic nie mogę poradzić na to jak strasznie mnie
irytuje.
Obojętnie mi to,
czy będzie tak jak jest w tej chwili, ale nie ukrywam, że mogłoby
być łatwiej. Było tyle momentów, kiedy po prostu chciałam
wykrzyczeć mu w twarz, jak bardzo mam tego dosyć, ale zawsze
cofałam się, twierdząc, że to i tak nic nie da. Jestem pewna, że
ani trochę by się nie przejął.
Prawda jest taka,
że ranimy się na okrągło. Przynajmniej niektóre wypowiedziane
przez niego słowa, bolą mnie bardziej niż bym tego chciała, ale
przyzwyczaiłam się do jego obecności, skoro spędzamy ze sobą
większość czasu.
Sama nie wiem co
się ze mną dzieje.
Pogubiłam się.
~*~
Chciałabym
wiedzieć, co on myśli, gdy mijamy się bez słowa. Może wtedy
byłoby mi łatwiej, przetrwać ten cały tydzień lecz wątpię.
To wciąż Justin.
Sięgnęłam po
przezroczystą szklankę, nalewając do niej chłodnej wody. Oparłam
się o blat stołu, patrząc przed siebie. Nie było we mnie żadnych
pozytywnych emocji. Kompletna pustka.
-Zgadnij co ten
idiota mi napisał.-Bieber stanął w kuchni, przyglądając mi się
rozbawionym wzrokiem. Odezwał się do mnie pierwszy, nie wszczynając
kłótni. Cud?
-No co?-spytałam,
zakładając ręce na piersi.
-Patrz.-podał mi
swój telefon. Niepewnie spojrzałam na ekran, zaraz wybuchając
śmiechem.
„Ale nie możecie się
zakochać”
*Jeśli przeczytałeś-skomentuj :)*
---
Witam ponownie.
Dziękuję za komentarze pod rozdziałem pierwszym.
Te wszystkie słowa są naprawdę miłe.
Mam nadzieję, że teraz też się spiszecie.
Pozdrawiam :)
Więcej misiu! Kocham! <3
OdpowiedzUsuńhehehejka kochanie
OdpowiedzUsuńrozdział taki asdfghjkl *__*
jezu, oni w jednym domku cały tydzień awekfoawfnawfk <3
kocham cie
tak bardzo, bardzo
i to opowiadanie też będę kochać, mimo że nie jestem belieber
no to pozostaje mi czekać na następny <3
kocham cie
tak powtarzam sie
ale co tam
♥
Cudneeee *.* Kiedy 3 rozdział?? Co ile będziesz dodawała?
OdpowiedzUsuńgenialne <3 czekam na kolejny <33
OdpowiedzUsuńxx
świetne, świetne i jeszcze raz świetne *.* chcę następny <3 byłabym bardzo wdzięczna gdybym dostawała informacje o nowych rozdziałach na ask.fm/KarolinaGrzeskow :)
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny ? Napisz na asku :)) @SanderQua
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział. W zasadzie nie wiem co powiedzieć - ale podoba mi się. Fajnie piszesz, opisujesz. Miło się czyta twoje opowiadanie, i generalnie mam nadzieje że szybko dodasz rozdział bo trzymasz w napięciu (: jestem naprawdę ciekawa co dalej ! (:
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie- http://believe-in-love-just-believe.blogspot.com/
Świetny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny !
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Świetny rozdział :) Ogólnie podoba mi się ten pomysł z tym,że mają spędzić razem tydzień w domku.Jestem ciekawa co oni tam będą ciekawego robić xD Liczę na gorący seks hahaha xD Pisz szybko następny !
OdpowiedzUsuńKolejny proszę *-*
OdpowiedzUsuńhahah omg, świetny. haha chcę już kolejny.
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział <3 Dodaj szybko następny! :)
OdpowiedzUsuńBoski blog. Czekam na nn :) I zapraszam na swoje blogi o JB:
OdpowiedzUsuń* http://beliebersforeverbelieve.crazylife.pl/
* http://tak-dlugo-jak-bedziesz-mnie-kochac.blogspot.com
* http://love-story-justin-and-lily.blogspot.com/
Jezu skarbie zobaczyłam twojego bloga u mnie w zakładce "Wasze blogi" i po prostu się zakochałam. To dopiero drugi rozdział a już mnie wciągnęłaś. Mam nadzieję, że ich stosunki się polepszą. :)) Czekam na nn :** Weny życzę i zapraszam do siebie <3
OdpowiedzUsuńAwwwwww jejku *,* aaaaa omg ale super. Ciesze sie że to czytam ;***
OdpowiedzUsuńZajebisty!! „Ale nie możecie się zakochać” kochammmmm!!! :*
OdpowiedzUsuń@TheKlaudiaK