czwartek, 24 kwietnia 2014

Two

Coraz bardziej zdenerwowana siedziałam naprzeciwko genialnej pary, słuchając ich monologu, na temat „Audrey i Justin, są tacy sztywni”. Nie jestem sztywna, po prostu trzeźwo myślę i rozważam wszystkie za i przeciw. Oczywiście, że więcej negatywnych myśli przychodzi mi do głowy, bo przecież ja i on, potrafimy wytrzymać ze sobą ledwo godzinę.
Naprawdę nie wiem co strzeliło im do tych łbów, żeby wymyślić tak głupią rzecz. Nie znosiłam tego kretyna, emocje buzowały w moim organizmie, gdy tylko stanął mi na drodze, dokuczaliśmy sobie bez przerwy. Czy to nie są wystarczające powody na to, żeby nie myśleć o nas, jako przyjaciołach?
-Dlaczego nie możecie chociaż raz, sobie odpuścić?-spytał Butler, po raz kolejny, próbując namówić mnie i chłopaka, na to co wymyślili.
-Ryan, błagam.-westchnęłam.-Czy ty masz oczy? Nie widzisz naszych relacji?
-Widzę i dlatego to zaproponowaliśmy.
-Przecież my się tam pozabijamy.-wtrącił Justin.
-Nie przesadzaj.-mruknęła Cait.
-Justin ma rację.-przyznałam, pierwszy raz w życiu.-Przyjaźń z nim, wcale nie jest potrzebna mi, do szczęścia.
-Wzajemnie.-odgryzł, patrząc na mnie. Właśnie tak to wygląda. My to ciągłe dogryzanie, nie myślimy nawet o tym, by być dla siebie miłym.
-Wymiękacie?-przerwał nam Ryan. Spojrzałam na niego i posłałam mordercze spojrzenie. Dobrze wiedział, że nasza dwójka nienawidzi przegrywać. Gdybym teraz się wycofała, przypominałby mi o tym na każdym kroku, a ostatnie czego mi brakuje, to dokuczający przyjaciel. Jednak ta propozycja, nadal była absurdalna. Jak oni sobie to wyobrażali? Że nagle staniemy się nierozłączni? Błagam, mogą jedynie o tym pomarzyć.
-Stary, nie mam czasu na wasze żarty.-odparł Justin, wstając z kanapy i udając się do kuchni.
-Justin Bieber się poddaje? Czy ja śnie?-podpuszczał Butler. Ugh, w tym momencie nienawidzę ich wszystkich.
-Ja nigdy się nie poddaje.-zaakcentował drugie słowo, zatrzymując się w środku salonu. Spojrzał na mnie, wywracając oczami. Kolejna irytująca rzecz w nim.
-Więc dlaczego, nie możecie spróbować?
-Bo to głupie, idiotyczne, nienormalne, absurdalne i nie wiem co jeszcze. Jednak wasz pomysł ma same negatywne cechy.-powiedziałam teatralnie wyliczając na palcach. Obydwoje rzucili mi mordercze spojrzenia, myśląc nad tym, jak jeszcze można nas przekonać.
-Po prostu boicie się, że zaczniecie normalnie rozmawiać.-powiedziała Caitlin.-Waszą rutyną stały się kłótnie, więc zmieńcie to, a przynajmniej spróbujcie. Chyba nie tchórzycie.-dokończyła. Czy ona musi być tak strasznie upierdliwa?
-Ja nie tchórze.-zaprzeczył chłopak.-Po prostu, nie zgadzam się na wasz głupi pomysł.
-To wciąż, jedno i to samo, Justin.
-Wcale nie. To moje życie, mogę decydować o tym czego chcę, a czego nie chcę.
-Tchórzysz.-Ryan uparcie dążył do celu.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Po prostu się przyznaj.-powiedział stanowczo. Justin wypuścił powietrze z ust i westchnął głośno. Przeniósł wzrok na mnie, dzięki czemu mogłam zauważyć, że intensywnie nad czymś myśli. Zdecydowanie, to nie jest najlepszy wieczór mojego życia.
-Dobra.-powiedział w końcu, przeczesując ręką włosy.-Zgadzam się.
-CO?!-wrzasnęłam, momentalnie wstając. Czy on właśnie zgodził się na ich propozycje? Boże, a myślałam, że większym idiotą nie mógł być.-Czy Ty się dobrze czujesz? Nie, ja się nie zgadzam. Nie spędzę z tym idiotą całego tygodnia.-zaprotestowałam, machając rękami. Byłam zła? Byłam wściekła.
-Dzięki.-nie mogłam, nie wyczuć sarkazmu.
-Jak Ty mogłeś się na to zgodzić?!
-Audrey, posłuchaj. Nie musimy nawet ze sobą rozmawiać, ale nie dam im tej cholernej satysfakcji , że stchórzyłem.
-Nie wierze.-pokręciłam głową. To do mnie nie docierało. Jak miałam spędzić z nim tydzień w jednym domu, nie wariując?
-Czy Was wszystkich posrało?-spytałam.
-Czemu musisz być tak bardzo uparta?-odezwała się Cait. O nie.
-Ja uparta?-zaśmiałam się.-Okej, spędzę z nim ten tydzień.-powiedziałam twardo. Caitlin i Ryan przybili sobie zwycięską piątkę, natomiast Justin stał zszokowany. Sama nie wierzyłam w to co się stało. Ja naprawdę to zrobiłam, zgodziłam się...
~*~
Zamknęłam swoją walizkę, wzdychając głośno. Nie wiem co sobie myślałam, zgadzając się na to wszystko. To od samego początku było chorym pomysłem, ale najwidoczniej im to nie przeszkadzało. Perspektywa bycia pod jednym dachem, przez tydzień z tym człowiekiem, była czymś niemożliwym. Nawet jeśli mielibyśmy się do siebie nie odzywać, nadal było to idiotyczne.
Nie mam pojęcia, jak wytrzymam te siedem dni, ale czuję, że już po godzinie będę miała go dość. Od wczoraj mam kolejny dowód na to, że życie jest niesprawiedliwe.
-Gotowa?-głowa mojej przyjaciółki, wyłoniła się zza drzwi, szczerząc się, kiedy mi humor nie dopisywał. Nie odzywając się do niej ani słowem, wzięłam rączkę walizki do ręki i mijając ją w progu, zeszłam na dół. Wciąż byłam zła, za to co odwalili. Dobrze wiedziała, jak bardzo nienawidzę spędzać z nim czasu lecz sama wpakowała mnie w to wszystko. Była moją najlepszą przyjaciółką. Cholera, powinna postawić się na moim miejscu!
-Naprawdę będziesz się gniewać o takie coś?-spytała, patrząc na mnie zmęczonym wzrokiem.
-Takie coś?-prychnęłam.-Spodziewałabym się po tobie wszystkiego, ale nie tak głupiego pomysłu, Caitlin.
-No, przepraszam.-jęknęła.
-Obie wiemy, że nie jest to szczere.-powiedziałam, zakładając swoje czarne vansy. Miałam na sobie czarną bokserkę, dżinsowe szorty i zarzucony żółty, neonowy sweterek. Makijaż pozostawiłam bez zmian, czyli standardowo błyszczyk i czarny tusz do rzęs. Słysząc głośny klakson samochodu, skarciłam w myślach wszystkich ludzi, żyjących na tym świecie.
Zaczynamy najgorszy tydzień w moim życiu.
~*~

Po godzinnej jeździe, którą spędziliśmy w ciszy, zatrzymaliśmy się pod niewielkim domkiem przy jeziorze. Nie zaprzeczę, widok był cudowny, ale to i tak mnie nie uszczęśliwiało. Jedyne z czego się cieszyłam, to zero kłótni w czasie jazdy. Myślę, że każde z nas ma dość tej sytuacji. W tym tygodniu moglibyśmy robić o wiele więcej lepszych rzeczy, niż siedzenie tutaj we dwójkę.
Zatrzaskując drzwi, podeszłam do bagażnika i nie czekając na chłopaka, wyciągnęłam swoją walizkę. Naburmuszony zrobił to samo, po czym nie patrząc na mnie, wyjął z kieszeni klucze i wszedł do domku.
Jeżeli tak to ma wyglądać, to zapomnę jak się mówi.
Ruszyłam tam gdzie on i już po chwili znajdowałam się w naprawdę przytulnym wnętrzu. Na środku stała kremowa kanapa, telewizor oraz kominek. Podłoga pokryta była miękkim, białym dywanem, natomiast z tyłu znajdowała się kuchnia. Po boku, dało się zauważyć schody, którymi pośpiesznie weszłam na górę. Nie wiedziałam, w którym pokoju będę spać, więc zauważając chłopaka wchodzącego do jednego z pomieszczeń, postanowiłam zaryzykować.
-Em...Justin?
-Co?-warknął, obracając się.
-Który pokój będzie mój?-spytałam, patrząc na jego postawę. Zwykle wybrałabym pierwszy lepszy, ale byliśmy w jego domku, dlatego nie chciałam naruszać czegoś prywatnego.
-Ten obok.-odparł, zamykając się.
-Okej.-mruknęłam sama do siebie, wypuszczając powietrze z ust.
Dwuosobowe łóżko, okno z widokiem na wodę oraz duża szafa przy ścianie. Nie wydaje mi się, żeby był to pokój dla jednej osoby, ale korzystam z tego co mam.
Nie mając pojęcia co ze sobą zrobić, wyjęłam z torby słuchawki oraz telefon i wyszłam, chcąc mieć chwilę na przemyślenie wszystkiego. Usiadłam na ciepłym piasku, koncentrując się na słowach piosenki. W sumie, mogłabym spróbować być w jakimś stopniu miłą, no ale nie ukrywajmy.
Justin jest, jaki jest.
On nie zna żadnych pozytywnych słów, a przynajmniej zapomina ich, kiedy zwraca się do mnie. Chciałabym, naprawdę bym chciała, żeby nasze stosunki były lepsze. Męczące jest ciągłe dogryzanie sobie. To się stało wręcz nudne, bo nie jesteśmy dziećmi, a właśnie tak się zachowujemy. Jednak nic nie mogę poradzić na to jak strasznie mnie irytuje.
Obojętnie mi to, czy będzie tak jak jest w tej chwili, ale nie ukrywam, że mogłoby być łatwiej. Było tyle momentów, kiedy po prostu chciałam wykrzyczeć mu w twarz, jak bardzo mam tego dosyć, ale zawsze cofałam się, twierdząc, że to i tak nic nie da. Jestem pewna, że ani trochę by się nie przejął.
Prawda jest taka, że ranimy się na okrągło. Przynajmniej niektóre wypowiedziane przez niego słowa, bolą mnie bardziej niż bym tego chciała, ale przyzwyczaiłam się do jego obecności, skoro spędzamy ze sobą większość czasu.
Sama nie wiem co się ze mną dzieje.
Pogubiłam się.
~*~
Chciałabym wiedzieć, co on myśli, gdy mijamy się bez słowa. Może wtedy byłoby mi łatwiej, przetrwać ten cały tydzień lecz wątpię.
To wciąż Justin.
Sięgnęłam po przezroczystą szklankę, nalewając do niej chłodnej wody. Oparłam się o blat stołu, patrząc przed siebie. Nie było we mnie żadnych pozytywnych emocji. Kompletna pustka.
-Zgadnij co ten idiota mi napisał.-Bieber stanął w kuchni, przyglądając mi się rozbawionym wzrokiem. Odezwał się do mnie pierwszy, nie wszczynając kłótni. Cud?
-No co?-spytałam, zakładając ręce na piersi.
-Patrz.-podał mi swój telefon. Niepewnie spojrzałam na ekran, zaraz wybuchając śmiechem.


Ale nie możecie się zakochać”

*Jeśli przeczytałeś-skomentuj :)*
---
Witam ponownie.
Dziękuję za komentarze pod rozdziałem pierwszym.
Te wszystkie słowa są naprawdę miłe.
Mam nadzieję, że teraz też się spiszecie.
Pozdrawiam :)

17 komentarzy:

  1. Więcej misiu! Kocham! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. hehehejka kochanie
    rozdział taki asdfghjkl *__*
    jezu, oni w jednym domku cały tydzień awekfoawfnawfk <3
    kocham cie
    tak bardzo, bardzo
    i to opowiadanie też będę kochać, mimo że nie jestem belieber
    no to pozostaje mi czekać na następny <3
    kocham cie
    tak powtarzam sie
    ale co tam

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudneeee *.* Kiedy 3 rozdział?? Co ile będziesz dodawała?

    OdpowiedzUsuń
  4. genialne <3 czekam na kolejny <33
    xx

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne, świetne i jeszcze raz świetne *.* chcę następny <3 byłabym bardzo wdzięczna gdybym dostawała informacje o nowych rozdziałach na ask.fm/KarolinaGrzeskow :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy nastepny ? Napisz na asku :)) @SanderQua

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy rozdział. W zasadzie nie wiem co powiedzieć - ale podoba mi się. Fajnie piszesz, opisujesz. Miło się czyta twoje opowiadanie, i generalnie mam nadzieje że szybko dodasz rozdział bo trzymasz w napięciu (: jestem naprawdę ciekawa co dalej ! (:

    Zapraszam do mnie- http://believe-in-love-just-believe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny !
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział :) Ogólnie podoba mi się ten pomysł z tym,że mają spędzić razem tydzień w domku.Jestem ciekawa co oni tam będą ciekawego robić xD Liczę na gorący seks hahaha xD Pisz szybko następny !

    OdpowiedzUsuń
  10. hahah omg, świetny. haha chcę już kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny rozdział <3 Dodaj szybko następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Boski blog. Czekam na nn :) I zapraszam na swoje blogi o JB:
    * http://beliebersforeverbelieve.crazylife.pl/
    * http://tak-dlugo-jak-bedziesz-mnie-kochac.blogspot.com
    * http://love-story-justin-and-lily.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezu skarbie zobaczyłam twojego bloga u mnie w zakładce "Wasze blogi" i po prostu się zakochałam. To dopiero drugi rozdział a już mnie wciągnęłaś. Mam nadzieję, że ich stosunki się polepszą. :)) Czekam na nn :** Weny życzę i zapraszam do siebie <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Awwwwww jejku *,* aaaaa omg ale super. Ciesze sie że to czytam ;***

    OdpowiedzUsuń
  15. Zajebisty!! „Ale nie możecie się zakochać” kochammmmm!!! :*
    @TheKlaudiaK

    OdpowiedzUsuń